kocio

napisał o Zupełnie Nowy Testament

Lepszy niż się zapowiadał, a zapowiadał się na sympatyczna komedię. Ma w sobie dużo zapożyczeń - świadomych lub nie - ale jako całość się broni samodzielnie. Klimat jak z "Amelii", ojciec przypominał mi tradycję de Funesa (choleryk i złośnik), smaczki z "Lśnienia" czy "American beauty", ale zasadniczo po prostu fajny humanistyczny przekaz jak to we francuskim, europejskim kinie - obyczaj, ale z wyobraźnią (vide Gondry) i bez zbędnej pruderii ("Strzeż się goryla!"). Szkoda, że rola matki taka skromna.